wtorek, 6 grudnia 2011

Darjeeling- powrot do Indii

16 godzin autobusem + 2 godziny jeepem + 4 godziny offroadu znowu jeepem i juz jestesmy w Darjeeling :)


Jezeli czytasz tego posta popijajac herbate, to prawdopodobnie pochodzi ona wlasnie z miejsca w ktorym teraz jestesmy. Darjeeling jest swiatowa stolica herbaty. Wyrabia sie tutaj wszystkie jej rodzaje: biala, zielona, czarna. Mozna tu nabyc liscie, granulki, torebki ekspresowe. Wymienone wyzej rodzaje herbaty wytwarza sie z 2 rodzajow krzewow. Roznica gatunku herbaty wynika z procesu przygotowania i doboru listkow.

Ale wrocmy do poczatku. Najpierw sie troche stresowalismy na granicy, poniewaz pomiedzy poszczegolnymi wjazdami do Indii (nawet z wiza wielokrotna) musi byc 2 miesiace przerwy. My mielismy tylko 3 tygodnie przerwy, ktore spedzilismy w Nepalu. Na szczescie pogranicznikowi ktos akurat przyniosl obiad :) wiec nie mial czasu dokladnie sie przygladac naszym paszportom :) puscil nas bez problemu :) Z granicy czekalo nas jeszcze kilka godzin w jeepie po drogach, ktore nie byly przejezdne dla zwyklych osobowek. Wytrzeslo nas niemilosiernie. Chyba nie jestesmy fanami wielogodzinnych offroadow :)

Darjeeling okazalo sie byc zupelnie inne od Indii, ktore znalismy do tej pory. Ludzie maja nepalsko-tybetanskie rysy, wcale nie wygladaja jak Hindusi. Dowiedzielismy sie jaka jest tego przyczyna - ziemie te do 1947 roku nalezaly do Nepalu i Sikkim. Brytyjczycy w okresie kolonialnym bardzo tu namieszali. Spodobaly im sie wiecznie zielone wzgorza i urzadzili tu sanatoria dla swoich zolnierzy. Wszedzie na ulicach widzimy slady patriotyzmu Ghorkow czyli rdzennej ludnosci Nepalskiej. W witrynach sklepow, na szyldach itp. widac wszedzie napisy "Gorkhaland". Tereny te ciesza sie duza (wywalczona) autonomia jako Zachodni Bengal. Wystarczy spojrzec na mape Indii i juz widac, ze te ziemie sa jakies "doklejone" :)

Darjeeling jest nieco czystsze od reszty Indii, ludzie sa zadbani, nie ma bezdomnych (choc pewnie wynika to z klimatu). Darjeeling lezy na 2150m.n.p.m. co powoduje, ze jest tu sporo zimniej. Caly okoliczny krajobraz  to glownie wzgorza porosniete przez krzewy herbaciane, glownie Assam. Spoznilismy sie o kilka dni na ostatnie zbiory herbaty w tym roku. Ale za to udalo nam sie jeszcze zwiedzic fabryke i plantacje herbaty. Sam proces obrobki herbaty w fabryce jest dosc prosty: suszenie, skrecanie lisci, ewentualnie fermentacja, potem pakowanie. Co ciekawe w fabryce sa rezimy dzienne ilosci listkow herbaty jaka maja zbierac robotnicy. Mlode dziewczyny 6kg, mezatki 4kg, starsze panie 2kg, a panowie..... tylko 1,5kg :) Podobno dlatego, ze damskie palce sa bardziej zwinne.

Trafila sie tez wyjatkowa (jak dla nas) atrakcja turystyczna :) Muzeum Himalaizmu prowadzone przez indyjski klub wysokogorski.Bylismy zachwyceni. Maja tu piekne makiety gor, makiety "akcji gorskiej", duza kolekcje eksponatow z wypraw: od tych pierwszych, az po wspolczesne, oraz wspaniale zdjecia. W muzeum znajduja sie rowniez prochy Tezinga Norgaya czyli Sherpy, ktory wraz z Sir Edmundem Hillarym jako pierwsi zdobyli Everest w 1953 roku. Szacunek! Mielismy okazje obejrzec ekwipunek, ktorego uzywali w czasie tej wyprawy. Tym bardziej SZACUNEK!
W komplecie z biletem do muzeum dostalismy bilet do.... ZOO. Choc oboje jestesmy mocno sceptyczni w kwestii trzymania zwierzat na uwiezi, o tyle to ZOO wydalo sie byc inne. W ZOO przede wszystkim skupiono sie na rozmnazaniu zagrozonych gatunkow zwierzat mieszkajacych w Himalajach, a nie na zarabianiu kasy na robieniu show. Zwierzeta mialy bardzo duze zagrody wsrod bujengo lasu. W ZOO stanelismy oko w oko z tygrysem bengalskim, ot taki 200kg kotek! :) Naprawde robi wrazenie. Byly jeszcze jelenie, jak, czarna pantera, leopardy, biale wilki, czerwone pandy, malpy, kolorowe papugi i niedzwiedz. A gady...jak to gady... poszly spac (zobacz koniecznie zdjecie!! :) )

W czasie naszego pobytu w Darjeeling co noc mamy atrakcje w postaci muzulmanskiego kilkudniowego swieta. Muzulmanie wedruja po miescie z bebnami, mieczami, szablami, dzidami, kijami itp. Jest naprawde glosno (biorac pod uwage papierowe sciany naszego hotelu :P). Barwny pochod z pochodniami systematycznie przystaje i odbywaja sie pokazy walk z wykorzystaniem niesionego uzbrojenia. Czasem trafi sie jakis pojedynek. Ludzie ogladaja festiwal z balkonow, okien, dachow itp. My tez weszlismy na dach :) Na szczescie lub nieszczescie centralny punkt obchodow znajduje sie tuz pod naszym oknem. Plus jest taki, ze mozemy tez spod koldry ogladac, co sie dzieje na ulicy, a minus taki, ze do polnocy na pewno nie mamy szans na spanie.

W Darjeeling znajduje sie osrodek uchodzcow tybetanskich. W osrodku znajduje sie muzeum upamietanijace i wyjasniajace ich sytuacje i przyczyne uchodzctwa, czyli najazd Chin. Nie bedziemy sie tutaj rozpisywac nad tym, czego dowiedzielismy sie na temat sytuacji Tybetu, ale zachecamy wszystkich do poswiecenia temu zagadnieniu kilku minut. W osrodku jest wszechobecny wizerunek Dalai Lamy czyli glowy panstwa i wodza duchowego.

 Ruszamy na dworzec... Te kobiety chyba tez... Kobiety zawsze maja duze bagaze, ale ze az tak...
 Rozkladowka kiedy w calym miescie wylaczany jest prad. 5 razy w tygodniu wylaczaja!
 Kilkumetrowy pomnik w swiatyni. Chyba Hinduistycznej...

 Malpie rodiny w centrum miasta.
  Jeszcze zakrecimy mlynkami modlitewnymi...
 Ostatnie zakupy (w sklepie dla skrzatow)...
 I jedziemy do Darjeeling.
  A tu przywital nas 3 dniowy festiwal muzulmanski. W koleczku panowie popisuja sie sztuka wladani kijem i szabelka.



 Widok na pokolonialne miasteczko.
 Mydlo z jaka.
 Cos jakby ogorek, albo cukinia.
 Rozne rodzaje makaronu.

 Cukier w duuuzych brylkach.
 Red chilli.
 Suszone ryby.
Wieeeelkie fasole.
 Stacja benzynowa w garazu.
 Rozlewnia mleka w samochodzie. Podchodzi sie ze swoim naczyniem, a pan zza kierownicy nalewa przez okienko.
 Plantacje herbaty.
 Krzaki assam.
Zbiera sie tylko takie mlode listki.


 Rozkladowka kto ile ma zebrac.
  Suszarnia herbaty.
 Wejscie do muzeum himalaizmu.
 Grzegorz wspina sie w kierunku szczytu.
 Tablica na pomniku Sir Edmunda Hillarego - pierwszego zdobywcy Everestu.
Sir Edmund Hillary.
 Makiety wspinaczkowe.


 Sprzet z roznych wypraw.


 Ekwipunek TEnzinga Norgaya uzyty podczas pierwszegow wejscia na Everest.
Malenkie butki (rozmiar okolo 35). Uzywane przez jednego z himalaistow po utracie palcow stop po jednej z wypraw.
Hahaha. "Zwierzeta zapadly w sen zimowy i sie nie pokaza!"
Kotek Bengalski :)


Jak. Yak.
 Ale jelen...
 Biale wilki himalajskie.
 Nie rob drugiemu co Tobie nie mile.


 Swiat wielowarstwowy. Na dole zielone gory, potem chmury, potem biale gory (Kanchendzonga, prawie 8600m)
 Kontynuacja muzulmanskiego swieta (w sumie trwalo 3 dni)
 Jedzenie na ulicy. Dobre :)



 Przerwa szkolna. Boisko z widokiem na Himalaje :)
 Dzieci z Darjeeling.
Twarze Tybetanskie w osrodku dla uchodzcow z Tybetu.



Ogladanie muzulmanskich popisow z szabelkami z okolicznych dachow.



 Alibaba i Szejk.
 Bebniarze (jedni z wielu).
 Widok z dachu.