[K&G]
Udalo nam sie w koncu uwolnic od Agry i ruszyc dalej. Kierunek: Delhi. Podroz minela nam bez niespodzianek, na miejscu sporo czasu zajelo nam znalezienie hotelu. Delhi odstaje od reszty Indii. Ludzie nosza tu pelne buty, jeansy, koszulki, t-shirty. W zasadzie jest bardzo zachodnio, ale nie do konca. Indyjski syf tutaj rowniez jest obecny, krow jest znacznie mniej. Sa wiezowce jak w Nowym Jorku, metro jak w Londynie i syf jak tylko w Indiach :) W dniu przyjazdu zwiedzilismy Pahar Ganj - getto turystyczne. Pozwolilismy sobie na "luksusowy" nocleg pierwszej nocy, ale kazda natepna spedzilismy gdzie indziej (o tym pozniej....). Z lokalnych zabytkow odwiedzilismy Masjid Jama - najwiekszy w Delhi meczet. Tam kazali odziac Karola w jakies szaty mimo, ze byla ubrana bardzo skromnie. Ale wymyslili sobie, ze turysci musza byc dodatkowo okryci. Sam meczet byl bez szalu. Poniewaz nie chcielismy zostawiac butow przed wejsciem wzielismy je do rak. Gdy sobie przysiedlismy i postawilismy sandaly na podlodze zostalismy pouczeni. Buty wolno klasc na podlodze, ale tylko podeszwami do siebie. Podeszwa buta nei moze dotknac swietego miejsca. I rzeczywiscie... wszyscy ktorzy tez zabrali buty skladali buty podeszwami do siebie przed ich polozeniem gdziekolwiek. Dalej ruszylismy do Lotus Temple. Miejsce przepiekne otoczone czystym i zadbanym prakiem. O dziwo nie zadali oplaty za wstep. Jest to swiatynia poswiecona wszystkim religiom. Kazdy moze tam przyjsc i sie pomodlic do swojego boga. Jak sie temu przyjrzelismy lepiej okazalo sie, ze to cos na ksztalt nowej sekty, ktora ma swojego guru, ktory jest fundatorem swiatyni. Ale budynek bardzo okazaly i polecamy odwiedzic :) W Delhi walczylismy tez o wizy do Birmy (bezskutecznie)- razambasada byla zamknieta z powodu birmanskiego swieta, innym razem okazalo sie ze pracuja w innych godzinach niz oficjalne, a dzis okazalo sie ze czas oczekiwania na wize wynosi 15 dni!!! W biurze wizowym Ambasady Birmy jest 5 kartek, a kazda podaje inne, sprzeczne z pozostalymi, informacje. Chyba nie sa zainteresowani, zeby ktos ich odwiedzal... Ale zawalczymy jeszcze o wizy w Tajlandii.
Meega wielkie mrowki
Hinduska :)
Red Fort (to jeszcze dzien wyjazdu z Agry).
Przyroda :)
Nasz pokoj "na bogato".
Nocne rozgrywki w krykieta.
W metrze rozne kolory stopek prowadza do roznych peronow, wystarczy sie trzymac odciskow stopek.
Kablowe spaghetti.
Masjid Jama - meczet.
Biedniejsze Delhi.
Mleczko kokosowe prosto z owocu.
Przyprawy. Te plasterki kory po lewej to cynamon :)
Lotus Temple.
Udalo nam sie w koncu uwolnic od Agry i ruszyc dalej. Kierunek: Delhi. Podroz minela nam bez niespodzianek, na miejscu sporo czasu zajelo nam znalezienie hotelu. Delhi odstaje od reszty Indii. Ludzie nosza tu pelne buty, jeansy, koszulki, t-shirty. W zasadzie jest bardzo zachodnio, ale nie do konca. Indyjski syf tutaj rowniez jest obecny, krow jest znacznie mniej. Sa wiezowce jak w Nowym Jorku, metro jak w Londynie i syf jak tylko w Indiach :) W dniu przyjazdu zwiedzilismy Pahar Ganj - getto turystyczne. Pozwolilismy sobie na "luksusowy" nocleg pierwszej nocy, ale kazda natepna spedzilismy gdzie indziej (o tym pozniej....). Z lokalnych zabytkow odwiedzilismy Masjid Jama - najwiekszy w Delhi meczet. Tam kazali odziac Karola w jakies szaty mimo, ze byla ubrana bardzo skromnie. Ale wymyslili sobie, ze turysci musza byc dodatkowo okryci. Sam meczet byl bez szalu. Poniewaz nie chcielismy zostawiac butow przed wejsciem wzielismy je do rak. Gdy sobie przysiedlismy i postawilismy sandaly na podlodze zostalismy pouczeni. Buty wolno klasc na podlodze, ale tylko podeszwami do siebie. Podeszwa buta nei moze dotknac swietego miejsca. I rzeczywiscie... wszyscy ktorzy tez zabrali buty skladali buty podeszwami do siebie przed ich polozeniem gdziekolwiek. Dalej ruszylismy do Lotus Temple. Miejsce przepiekne otoczone czystym i zadbanym prakiem. O dziwo nie zadali oplaty za wstep. Jest to swiatynia poswiecona wszystkim religiom. Kazdy moze tam przyjsc i sie pomodlic do swojego boga. Jak sie temu przyjrzelismy lepiej okazalo sie, ze to cos na ksztalt nowej sekty, ktora ma swojego guru, ktory jest fundatorem swiatyni. Ale budynek bardzo okazaly i polecamy odwiedzic :) W Delhi walczylismy tez o wizy do Birmy (bezskutecznie)- razambasada byla zamknieta z powodu birmanskiego swieta, innym razem okazalo sie ze pracuja w innych godzinach niz oficjalne, a dzis okazalo sie ze czas oczekiwania na wize wynosi 15 dni!!! W biurze wizowym Ambasady Birmy jest 5 kartek, a kazda podaje inne, sprzeczne z pozostalymi, informacje. Chyba nie sa zainteresowani, zeby ktos ich odwiedzal... Ale zawalczymy jeszcze o wizy w Tajlandii.
Z ciekawostek... Pojawily sie taksometry w rikszach, ale trzeba sie mocno wyklocac o ich wlaczenie. Autorikszarze wola umowic sie na konkretna kwote (kilkukrotnie wyzsza niz ta, ktora wynikalaby z taksometru). Ale nie dajemy sie :)
Bylismy w kinie na "Ra.One" czyli tegoroczny hit Bollywood. Film mocno nas zaskoczyl... Byl calkiem niezle zrobiony pod wzgledem technicznym. Musieli dysponowac niezlym budzetem. Takiego filmu Hollywood by sie na pewno nie powstydzilo. Przypominal nam mocno Matrixa w indyjskim wydaniu.
Kino bylo obskurne, ale dobrze naglosnione, w polowie filmu byla przerwa (jak w teatrze :) ). Generalnie pojscie do lokalnego kina to bardzo fajne doswiadczenie.
Saczac kawe w jednej z kafejek spotkalismy tez bardzo sympatyczna pare z Polski, bedaca juz dobrze po szescdziesiatce. To bylo spotkanie z mlodymi ludzmi w troche starszych cialach :) Wymienilismy sie doswiadczeniami. Dostalismy kilka cennych uwag n.t. Japoni (Pan wyklada Japonistyke na UW). Panstwo byli na trekkingu w indyjskich Himalajach- szacunek!! :)
Z ciekawcyh i godnych przeniesienia do Polski pomyslow sa wagony damskie w metrze. Jest to bardzo duzym udogodnieniem dla Pan biorac pod uwage jaki scisk panuje w pozostalych wagonach. Od wizyty w metrze w Delhi uwazamy, ze w warszawskim metrze jest zawsze luzno i duzo miejsca :)
W Delhi zwariowali na punkcie bezpieczenstwa. To co w Polsce przechodzimy tylko na Okeciu (macanki, bramki, przeswietlenie bagazu), tutaj odbywa sie wszedzie. Przy wejsciu do metra, na dworzec, do duzego sklepu, do kina....Na dworcach sa gniazda CKM-ow (okopy z workow z piaskiem, z zolnierzem i wielkim karabinem w srodku).
Ciagle mamy problem z wyrzucaniem smieci. Jak juz jakis znajdziemy to zwykle jest pusty, a czasem ludzie zabraniaja nam wyrzucac cokolwiek do kosza.... Kaza nam rzucac smieci za okno, na ulice itp. Dzis pan nam tlumaczyl, ze to protest ludzi przeciwko brakowi zainteresowania skorumpowanego rzadu ich sprawami. Pytanie tylko kto musi zyc na tym smietniku.....
Poniewaz mielismy problemy w hotelu z halasami o polnocy poszlismy do recepcji z prosba o interwencje. Nie jestesmy wybredni, ale to byly dzwieki jakbysmy probowali zasnac w klubie, ale w remontowanym budynku. Pan w recepcji oswiadczyl, ze nie ma nic zlego w imprezce i jestesmy jacys nie tego, ze narzekamy. Po dynamicznej wymianie argumentow opuscilismy hotel o 00:30 bez placenia i poszlismy do konkurencji. Tutaj bylo lepiej: czysciej i ciszej :)
Jak napisalismy w tytule w Delhi istnieja dwa rownolegle swiaty. Dzielnica dyplomatyczna, centra handlowe, bogate dzielnice wygladaja zupelnie jak bogate zachodnie enklawy. Tuz obok jest typowy indyjski krajobraz z syfem, bieda i rzeszami bezdomnych mieszkajacych ze zwierzetami na ulicy. Centrum handlowe wygladalo jak Arkadia, Zlote Tarasy i Galeria Mokotow razem wziete. Tutaj istnieje skupisko centrow handlowych (na wjesciu kontrola jak na odprawie lotniczej), polaczonych ze soba. W srodku wszysko na wysoki polysk, ladne fontanny, Hard Rock Cafe itp. Do tego stopnia jest "glamour',ze przed wejsciem do sklepu czlowiek odzwierny otwiera drzwi a mi, jak bylam w toalecie(Karola) pani podala reczniki do wysuszenia rak...naprawde nie mozemy sie z tym oswoic..to mocne przegiecie!
Meega wielkie mrowki
Hinduska :)
Sweet focie na FB :)
A Ty jaki ryz najbardziej lubisz? Do wyboru okolo 20 gatunkow.Red Fort (to jeszcze dzien wyjazdu z Agry).
Przyroda :)
Nasz pokoj "na bogato".
Nocne rozgrywki w krykieta.
W metrze rozne kolory stopek prowadza do roznych peronow, wystarczy sie trzymac odciskow stopek.
Kablowe spaghetti.
Masjid Jama - meczet.
Biedniejsze Delhi.
Mleczko kokosowe prosto z owocu.
Przyprawy. Te plasterki kory po lewej to cynamon :)
Lotus Temple.