niedziela, 29 stycznia 2012

Sumatra- to nie tak mialo byc..


  Mielismy byc teraz w Chinach, ale skoro Chinczycy nas nie chcieli - ostatecznie wyladowalismy w Indonezji. Mielismy dosc mgliste pojecie co nas czeka. Indonezja to kraj rajskich plaz, blekitnych lagun i palm kokosowych- tak nam sie wydawalo. Szybko sie okazalo, ze..owszem tak jest, ale..na Bali a nie na Sumatrze.

Zacznijmy od poczatku- w wielki dzien Chinskiego Nowego Roku az do samego wieczora nie wiedzielismy, czy uda nam sie zlapac prom na wyspe Batam w Indonezji. Ok godziny 20.00 zabralismy plecaki z hotelu i bez przekonania,ze jeszcze uda nam sie kupic bilety, udalismy sie w kierunku portu. Jakiez bylo nasze zdziwienie, kiedy okazalo sie,ze ostatni prom odplywa za pol godziny o 21.30 i jeszcze sa bilety. Bez namyslu poplynelismy do Batam. Ok 23.30 znalezlismy sie w centrum wyspy. Byly piekne sztuczne ognie, delikatnie zaczynalo padac. Wokol bylo mnostwo hoteli, zaczelismy pytac o pokoj. W pierwszym hotelu nie bylo miejsc, w drugim i trzecim tez full. Minelo kolejne 40 min, deszcz sie nasilal coraz bardziej a w piatym i osmym hotelu tez wszystko zajete. Okolo godziny 1, po odwiedzeniu ok 15hoteli, calkiem przemoczeni i zrezygnowani weszlismy do Burger Kinga. Tym razem klima byla przeklenstwem. Jedyny pozytyw byl taki, ze Burger King mial byc otwarty cala dobe :) Tam wlasnie spedzilismy nasz chinski Nowy Rok :)

Kiedy zaczelo switac, udalismy sie do portu szukac promu na Sumatre. Oczywiscie po drodze mielismy przygody, poniewaz poczatkowo trafilismy nie do tego portu,co potrzeba. Kiedy znalezlismy sie we wlasciwym miejscu okazalo sie,ze jednak troche szczescia mamy, poniewaz, jedyny tego dnia prom na Sumatre, odplywal o 7.40, czyli za 10minut! Do tego wszystkiego nie mielismy juz indonezyjskich rupii, tak wiec Grzegorz bohatersko pobiegl z ciezkim plecakiem szukac bankomatu, ja zostalam, by upolowac cos do jedzenia (wbrew pozorom to wcale nie bylo proste).

Po 8h dotarlismy do Dumai na Sumatrze. Wysiadajac zaczelismy przecierac oczy ze zdumienia- gdzie te cudne plaze? gdzie blekitna woda? Dumai to okropne miasteczko portowe-naprawde bardzo brzydkie. Nie ma tam absolutnie nic. Wysiadajac z promu poznalismy Raya-58 letniego amerykanskiego Kanadyjczyka. Wspolnie zdecydowalismy, zeby pojechac do Bukittingi. Niestety to kolejne 10h w autobusie a na to nikt z nas juz nie mial sily. Wspolnie podjelismy decyzje, by przenocowac w Dumaiu- spuscmy zaslone milczenia na pokoj w ktorym spalismy i na jedzenie, ktore nam zaserwowano...

Podroz autobusem byla bardzo pouczajaca. Ray, ktory byl juz 5 razy w Indonezji, opowiadal nam o lesie tropikalnym, ktory wycieto, zeby zasadzic palmy olejowe, bananowce i ananasy. Rzeczywiscie widoki za oknem poczatkowo bardzo przypominaly Kambodze, dopiero po ok 6h jazdy, krajobraz zaczal sie zmieniac. Przejechalismy rownik!! :D i zaczelo nam sie podobac :)

Bukittingi to spokojne, muzulmanskie miasteczko u stop wulkanu Merapi. Jak sie okazuje w Indonezji sa az 4 wulkany o tej nazwie. Najslynniejszy i jednoczesnie najgrozniejszy to ten na Javie. Maly Ksiaze powtarzal, ze trzeba regularnie czyscic wulkany, bo inaczej moze byc z nimi problem. Najwidoczniej Indonezyjczycy tego nie robia, bo obydwa wulkany Merapi i ten na Sumatrze i ten na Javie, sa bardzo aktywne i przysparzaja wielu problemow. Chcielismy wybrac sie na ten wulkan, ale codziennie bylo widac chmure pylu wydobywajaca sie z krateru i lokalsi nam odradzili. A propos lokalsow- chyba jeszcze nie spotkalismy tak otwartych ludzi, jak wlasnie tam. Kazdy pozdrawial, chcial porozmawiac po angielsku, mimo ze znal tylko 3 slowa. Dzieciaki przeprowadzaly wywiady z zeszytem w reku, gdzie mialy zapisane po angielsku pytania, na koniec byly zdjecia i autografy :) Grzesia troche ta popularnosc zmeczyla :) bo jak to Muzulmanie- zagadywali tylko jego.

Po licznych perypetiach, ktorych nie ma tu co opisywac, pojechalismy na wycieczke za miasto. Wybralismy sie na plantacje kawy i do doliny Harau. Nasz kierowca mimo, ze poczatkowo twierdzil, ze wie gdzie chcemy dojechac, zupelnie nie mial pojecia, gdzie jest ta plantacja. W koncu udalo sie ja znalezc! Obok krzewow kawowych, rosly rowniez kakaowce z cudnymi czekoladowymi owocami :D Zupelnie przypadkiem trailismy do malenkiej fabryki kawy. Czulismy sie jak odkrywcy, bo chyba niewielu turystow tam zaglada. Pachnialo swiezo zmielona kawa. Wszystko bylo pokryte kilkucentymetrowa warstwa kawy:) Na podlodze siedzialy panie i przesiewaly kawe przez sitka. Klimat niesamowity! a kawa przepyszna:)

Nastepnie udalismy sie do doliny Harau, gdzie mialy byc piekne wodospady, ale..ich nie bylo :) dawno nie padalo i wyschly... Dolina byla jak z bajki, zielona od pol ryzowych. poprzecinana wielkimi scianami, chcialoby sie napisac klifow,ale to nie byly przeciez klify :) Jest to fajne miejsce wspinaczkowe, ale jeszcze nie odkryte. Widzielismy nawet kilka obitych drog. Potencjal tego miejsca jest znacznie wiekszy, choc to raczej trudne jesli nie bardzo trudne wspinanie.

Kolejny dzien spedzilismy na wybrzezu w Padang- szkoda, ze tylko jeden. Bukittingi lezy ok 1000 m.n.p.m. wiec dopiero, kiedy zjechalismy w dol na wybrzeze, rownikowy upal uderzyl w nas z cala sila. Na szczescie troszke wialo od oceanu, ale marna to byla pociecha, bo przypominalo to raczej gorace podmuchy rodem z pustyni. Chcielismy sie wykapac. Okazalo sie, ze na ani plazy ani w miasteczku nie ma zadnych turystow. Plaze zdominowali miejscowi Muzulmanie, ktorzy sie kapia w ubraniach. Nie lada odwagi wymagalo od Karola rozebranie sie do bikini- cala plaza patrzyla :) ze zgorszeniem (damska czesc) i z zachwytem (meska czesc). Faceci robili zdjecia a Karol sie wstydzil...jak najszybciej chcial sie znowu ubrac. Sama woda byla jak zupa:) taka ciepla a fale byly ogrooomne. Grzegorz byl zachwycony, Karol sie bal. Bylo sporo surferow, szkoda,ze nie starczylo czasu, by sprobowac swoch sil na desce. Niestety nastepnego dnia mielismy juz wykupiony lot na Jave.

Wzdluz plazy bylo mnostwo stoisk ze swiezymi rybami- widzielismy merlina, ktory wazyl ok 30kg!!! trzeba przyznac, ze troche inaczej spojrzelismy na Starego Czlowieka i jego walke :) Na kolacje byly swieze ryby z grilla. Jedna byla w kropki a druga zloto-srebrna, obydwie przepyszne :) Tym smacznym akcentem dziekujemy za uwage :)

Lotnisko w Padang na Sumatrze. Prosze zwrocic uwage na charakterystyczne dla regionu dachy :)

 Morza szum... a wlasciwie oceanu.
 Jupi!
 Ale fale!




 Indonezyjska architektura.

 W niebie?
 Nocleg w McDonalds na wyspie Batam :P
 Limonki.
 Mali muzulmanie.

 Okolice Bukittingi.

 Tarasy ryzowe.
 Patent na napoje :) Serwowane sa w torebkach foliowych (jak w wielu innych krajach azjatyckich).

 Pola ryzowe.


 Piekne nie odkryte sciany wspinaczkowe w dolinie Harau :)




 Krzewy kawowe.

 Powrot nad morze :)



 Warunki sanitarne....nie sa jak w raju...
 Drzemka w pracy :)
 Jumbo fasolka :)

 To gdzie my w zasadzie jestesmy?
 Drzewa kakaowe, albo czekoladowe - jak kto woli :)
 Czekoladowy potwor :)
Fabryka kawy.
 Powinna byc modelka, a nie przesiewac kawe.....
 Mielenie.
 Produkt koncowy.
 Wiecej mielenia...
 ....i wiecej przesiewania :)
 ...i jeszcze wiecej kawy :D
  Dobry humor w pracy to podstawa!!!
 Polow resztki kijanek i rybek w bagnistym bajorze.

 Merlin 30kg wagi. Juz pocwiartowany.
 Ryba predator.
  Do wyboru, do koloru.




 Po plazy walaja sie kokosy :)

 Ale!


 Niestety Azjaci czesto nie potrafia korzystac z zachodniej toalety...

7 komentarzy:

  1. a jedziecie w Jawy na Bali w końcu? lm

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety nie starczy nam czasu na Bali. Mamy lot do Japonii juz za kilka dni. Idziemy dzis w nocy przeczyscic kilka wulkanow :) Zaczniemy od Merapi - musi byc wyjatkowo zaniedbany, bo co roku wybucha :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Hey Kochanies!!! how,re you doing? you see I wrote you finally??! (better later than never), right now I am trying to read the text but I,m trying to read it in the hard way: try to understand by myself without google translator, so I have read the firs paragraph and I,m already exhausted, I,ll continue reading tomorrow ;), but great pictures by the way.

    I see you are having a good time there, hugs and kisses.

    Alfonso

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak będziecie w Japonii to musicie koniecznie zrobić mi zdjęcie Playstation Vita, koniecznie, ale to koniecznie ;-) Kiedyś w 5 klasie szkoły podstawowej brałem udział w olimpiadzie i uczyłem się o Sumatrze dokładnie ;-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hey Alfon- thanks for visiting us here :) maybe just use that google translator? :) yeah we're having good time here,although 4months it's too long for us, and we already decided that our trip to Latin America (in two years) will last no longer than months:)

    Lukasso- czego zdjecia mamy zrobic??? :O poprosze o dokladne instrukcje co to jest i gdzie tego szukac:)

    wygrales olimpiade z wiedzy o Sumatrze? wow :D a pamietasz cos ciekawego? to chetnie sie dowiemy :) buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  6. To bardzo dziwne,wręcz niesłychane, że jak Kaperka idzie w góry to leje na maxa, :-)
    Ja do dziś nie wiem czy to Karolina ściąga ulewę czy ulewa przyciąga Karolinę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co to za wredna wredota to napisala? przyznawac sie szybko!! ;P poza tym to moze nie jest takie dziwne,ze podczas pory deszczowej pada?

      Usuń