piątek, 28 października 2011

SZOK!!!

[K&G]
Przepraszamy za brak  Polskich znakow i zdjec. Piszemy z hinduskiej kafejki i tylko dzieki pisaniu pamieciowemu jestem w stanie okreslic pozycje klawiszy
Ostatnie dni przed wyjazdem byly szalone. Klaslismy sie spac o 4 nad ranem by wstac o 8 i dalej dzialac.
Bardzo wszystkim dziekujemy za impreze pozegnalna, cieple slowa i prezenty na droge :)

Po szczegolowym przesluchaniu przez Mosad polecielismy do Izraela i tan po 6 godzinach przesiedlismy sie do samolotu do Bombaju. Na miejscu dopadl nas SZOK i uczucie oddychania przez mokry goracy recznik na twarzy!!!
Juz na lotnisku chcieli nas oszukac w taksowce i kantorze. Pojechalismy do poznanego przez coachsurfing doktora. Przyjal nas do swojej kliniki (dla nas ciezko to nazwac klinika). Spimy na zapleczu w przyjemnym pokoiku. Podroz taksowka z lotniska i to co widzielismy za oknem wdawalo sie dantejskimi scenami. Wydawalo nam sie ze jedziemy przez slumsy, a okazuje sie ze tak wyglada caly Mumbaj. Mielismy okazje przejsc sie po ulicy. Na ulicy chodza krowy. Riksze, rowery, motocykle i samochody plyna drogami niczym rzeka (cala dobe). Duzo ludzi chodzi na bosaka, spi na ulicy, dzieci sie na nas wieszaja zeby im cos dac... I jeszcze nasz lek prze wszystkim ze wzgledu na higiene. Zaczelismy probowac dania indyjskie, sa smaczne ale wszysktie ostre. Roznia sie glownie iloscia chili i wygladem :) W smaku podobne :) Bylismy tez na kolacji u doktora (a dokladniej zaprosil nas na kolacje do jego sasiadow :) ) Szokiem bylo to, ze kobiety nie byly dopuszczone do stolu, a w ich mieszkaniach mieszkala tez sluzba (np. 12 letni chlopiec). Po milych rozmowach i filmie bolywood wrocilismy do kliniki na noc. Komarow poki co nie spotykamy i z naszymi brzuszkami tez OK. Jutro konczymy podboj Mumbaju i ruszamy do Ellory, a potem Radzastanu. Fotki niebawem (tutaj jest zbyt wolny internet).


Wszysktiego najlepszego z okazji Hinduskiego nowego roku!! Wczoraj bylo Diwali czyli swieto swiatla i nowy rok. Cala noc byly imprezy i fajerwerki:) Naprawde te indie moze i brudne ale napewno tez kolorowe i maja swoj urok.

Dzis prawie caly dzien przespalismy bo bylismy wszystkim juz wykonczeni wiec tylko wieczorem ruszylismy na uliczny market. Rzeczy maja raczej nam znane :) Dokladnie sa takie jak sobie wyobrazamy indyjskie towary :) Ale jest kolorowo i duzo swiatelek.

Powoli szok opanowujemy! :D

1 komentarz:

  1. normalnie ksiazkowy opis szoku kulturowego :) Oby szybko minelo! Zdajcie sie na los, a bedzie na pewno dobrze. Trzymam kciuki za adaptacje w nowej kulturze ;) sciskam i czekam na kolejne wpisy.

    OdpowiedzUsuń