poniedziałek, 14 listopada 2011

Ucieczka z Delhi

"No posibl Sir!"
"No train today, bus tomorrow"
"Train 3 days later"
"Mmmmm.....No posibl"


Tyle slyszelismy przez kilka ostatnich dni na temat wyjazdu z Delhi. Pierwszy raz utknelismy w jednym miejscu. Delhi nas uwiezilo. Szczerze zdazylo nas zniechecic! Bylismy w prywatnych biurach podrozy, w Internetional Turist Bureau itp. Nikt nigdzie nie mogl nam pomoc wydostac sie z Delhi. W miedzyczasie Karol troche sie przeziebil (ale juz  z nim OK). Bylismy zdesperowani! Opuscilismy hotel z mocnym postanowieniem, ze juz nigdy do niego nie wrocimy! Bylismy gotowi nawet pieszo uciekac z Delhi :) Zupelnie przypadkiem pojechalismy na petle autobusow miejskich, szukajac autobusow dalekodystansowych, tam nas pokierowali na inny dworzec. Pojechalismy. To byl dworzec PKS, ale autobusy byly 100 razy gorsze niz nasze miejskie Ikarusy, a przed nami byla wizja prawie doby w takim autobusie... Poddalismy sie z autobusem, postanowilismy wrocic na stacje kolejowa. Na stacji metra odkrylismy, ze jestesmy na wschodnim brzegu miasta i tu tez jest jakis malutki dworzec. Natychmiast go odszukalismy i po godzinie juz siedzielismy w super wygodnym pociagu do Varanasi. Jechalismy 3 klasa klimatyzowanego pociagu :) Bylo luksusowo. Dostalismy swieza posciel, koce, bylo kulturalnie, cicho, spokojnie. Klimatyzowane wagony sa dla ludzi z wyzszych kast, dlatego nie bylo tlumu... Udalo sie!!! Po 3 dniach zupelnie przypadkiem, zbiegiem okolicznosci i fartem trafilismy na dworzec i pociag do Varanasi. I jeszcze byly w nim 2 wolne miejsca!!

Przy okazji chcielibysmy powiedziec wszystkim Hindusom, ze to zenada, ze w rzadowym biurze informacji turystycznej, nie sa w stanie nam udzielic informacji jakie skad i kiedy pociagi jada. Pracuje tam 20 osob, a z ich "pracy" nic nie wynika! Zeby tam pracowac wystarczy znac kilka angielskich slow "No possible Sir!". To wszystko!

Bardzo nam pomogly damskie kolejki do kas biletowych na dworcach. Jezeli nie ma damskich kas to "ladies" sa obslugiwane poza kolejnoscia. Oczywiscie skonczylo sie to tak, ze wszystkie bilety kupowal nam Karolek :) Robil to z duzym wdziekiem :)

W pociagu mielismy okazje sprobowac herbaty z imbirem. PYCHA! Bedziemy robic taka w domu :)


3 komentarze: